09 września 2012

Pierwsza jazda po ślubie

Ale było super! Po 2,5-miesięcznej przerwie pierwszy raz wsiadłem na rower. Wczoraj miała być szoska, jednak ze względu na spotkanie rodzinne nie doszła do skutku ;) Ale... Dziś nie poszedłem na rower sam, lecz z kochaną Żonką, która na owym dwukołowym pojeździe również lubi jeździć, aczkolwiek dotąd niewiele było okazji, aby ten sposób aktywnego wypoczynku wspólnie uskuteczniać ;) Pogoda dziś dopisała, słoneczko pięknie świeciło i chociaż mogłoby być minimalnie cieplej, to i tak można stwierdzić, że było w sam raz na rower. Kolejny raz przekonaliśmy się dziś, że mieszkamy w świetnym miejscu (no, może pomijając kwestię dojazdów do pracy ;)) - do lasu jest rzut kaskie... beretem. Pomijając jeszcze jeden pozytywny fakt - do wylotu na moje szosowe traski mam teraz jakiś kilometr, a nie 15 jak dotąd :) Można poczuć się dosłownie jak na wakacjach nad morzem - pomijając drobny szczegół jakim jest brak morza, to jest niemalże identycznie ;) Trzeba będzie przy kolejnych okazjach poznać lepiej okoliczne ścieżki, a jest ich tu trochę. Jak tak sobie jechaliśmy, to gęba sama mi się cieszyła. Pogoda śliczna, nóżki pedałują, Żona obok - istny raj na ziemi! Dystans odpowiedni jak na niedzielną przejażdżkę z Ukochaną, bo prawie 13 km. Ale w tym przypadku nie o kilometry chodzi, prawda? W końcu to szoska jest od trzaskania kilometrów i katowania samego siebie ;) Po drodze trafiliśmy na znak, który słusznie ukazuje, że żadne ziemskie prawo rowerzystów nie dotyczy, nawet śmiecić w lesie mogą ;)


Pokręciliśmy się trochę po lesie i zrobiliśmy sobie inauguracyjne, małżeńskie zdjęcie rowerowe (tak tak, obrączki słabo widać ;)). M. postanowiłem ponownie ocenzurować żeby na ulicy nie zaczepiali jej dziennikarze Faktu... :D


Na koniec trafił nam się jeszcze śliczny widoczek, którego szkoda byłoby nie uwiecznić:


Dzień można zaliczyć do jak najbardziej udanych - wreszcie chwilę sobie razem odpoczęliśmy, były rowerki, ładna pogoda, świeże powietrze (o ile w Warszawie może być świeże powietrze :))... No i pierwsze kilometry po ślubie. A na szoskę wybiorę się innym razem :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz