22 maja 2017

Zwiększona pojemność

Na odświeżonym authorze udało mi się już zrobić trochę kilometrów. Co prawda ich suma starczyłaby zaledwie na zaliczenie skromnego Gran Fondo na Stravie (albo i poza Stravą ;)), ale nie ma co się dziwić, jeśli dominowały kilku-, kilkunastolikometrowe wypady, a najdłuższy z nich miał jakieś 30 kilometrów. Trochę inna bajka niż szosa, ale cieszę się, że jest chociaż tyle. Kilometry te zainspirowały mnie do wprowadzenia jeszcze jednej zmiany...

Sakwy!

Po tym jak zdarzało mi się wracać ze sklepu z plecakiem wypchanym do granic możliwości, z ciężkim u-lockiem przypiętym na zewnątrz, bo w środku nie było już miejsca, nie wspominając o wyjątkowo efektywnym grzaniu pleców przez ów plecak (bo nie był to nawet tzw. plecak rowerowy), doszedłem do wniosku, że trzeba z tym coś zrobić. Zdecydowałem się więc na sakwy.

Z wiadomych przyczyn odpuściłem sobie robienie wyjątkowo wnikliwego rozeznania rynku, czytania dziesiątek testów i recenzji, a zamiast tego dość szybko zaopatrzyłem sie w decathlonowe sakwy B'Twin 500 o pojemności 20 litrów każda i bagażnik Kross Weekendrack 200. Całość montowałem jakoś między trzecią a czwartą w nocy w przerwie między karmieniem Natalki... ;)

Sakwy są wodoodporne (co nawet raz miałem już okazję sprawdzić), więc nie trzeba się wyjątkowo obawiać o stan ich zawartości w czasie deszczu. Nie dość, że mieści się w nich znacznie więcej niż w plecaku, to nie wpływają też znacząco na komfort jazdy (plecy...). Co prawda obciążenie czuć nieco w trakcie pedałowania, ale spodziewałem się czegoś gorszego i nie ma tragedii. Załóżmy, że nogi będą potem mocniejsze... ;) To, co było akurat wygodniejsze w przypadku plecaka to szybkość jego demontażu. Zdjęcie sakw z bagażnika zajmuje jednak nieco więcej czasu i przy kilku postojach po drodze - kiedy wolimy nie zostawiać sakw przypiętych do roweru - może być nieco upierdliwe. Nie zaszkodziłoby też kilka przegródek czy kieszonek na drobiazgi (a może torebka podsiodłowa?). Ale chyba zaczynam marudzić... ;)

Z zakupu jestem jednak jak dotąd zadowolony. Czas pokaże jak z trwałością nowych zabawek, ale zakładam, że trochę pożyją, biorąc pod uwagę, że na razie - takie dłuższe na razie - nie mam żadnych planów wyprawowych... Efekt finalny przedstawia się tak:


Sakwy mogą wyglądać na zamontowane nieco za bardzo z tyłu - tak też jest, ale zakładając je na środku bagażnika, przy każdym obrocie korbą uderzałem w nie piętami. Na szczęście nie wpływa to jakoś drastycznie na właściwości jezdne (a przynajmniej nie nie dane mi było się jeszcze o tym przekonać), a i całość nie jest chyba na tyle asymetrycznie obciążona żeby powstawało ryzyko uszkodzenia bagażnika czy mocowań. Tak sądzę... :) Być może w wolnej chwili (haha, jakiej chwili? ;)) popatrzę jeszcze czy można to jakoś usprawnić, chociaż jak na razie całość daje radę i pewnie tak już zostanie.

Kto by pomyślał, że kiedykolwiek będę korzystał z sakw...? ;)

5 komentarzy:

  1. Takie sakwy to coś pięknego. Mój kolega zrobił z podobnymi trasę z Polski do Hiszpanii! Ale nawet na zwykle przejażdżki świetnie się sprawdzają, ja osobiście lubię mieć komfort, ze wszytko co potrzebne mam przy sobie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, nawet jeśli czasem nieco niewygodnie się do tego "wszystkiego" dostać :) Gratulacje dla kolegi ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. No muszę przyznać, że rower prezentuje się naprawdę dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jednak jestem większym zwolennikiem fast&light - troszkę za duże jak na mój gust;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku priorytetem były bardziej względy praktyczne niż wizualne i nawet jeśli sakwy dodają nieco toporności to jakoś bardzo się tym nie przejmuję ;)

      Usuń