10 października 2016

Poczuj zapach zwycięstwa!

Zgadza się. Zapach - nie smak (właściwie na siłę można by i smak, ale w tym przypadku raczej nie polecam). Rowerowe perfumy! Czego to ludzie nie wymyślą? Otóż niedawno dostałem takowe od znajomych. Ponoć kiedy je zobaczyli, od razu pomyśleli o mnie. Nie mam pojęcia, dlaczego...



Sports Champions brzmi dumnie! W opakowaniu otrzymujemy dwa zapachy - Day i Night, co może sugerować, że jednych należałoby używać podczas treningów w dzień, a drugich w nocy. Od razu uprzedzam, że nie mają one zapachu maści rozgrzewającej albo oleju do łańcucha. Ponieważ w definiowaniu zapachów jestem tak samo mocny jak w podjeżdżaniu 30%-owych ścianek, posłużę się informacjami ze strony Linda Kosmetyki:

I zapach:

Nuty głowy: bergamotka, lawenda, zielone nuty

Nuty serca: gardenia, imbir, papryczka

Nuty podstawowe: drzewo sandałowe, wetiweria pachnąca, piżmo

II zapach:

Nuty kwiatowe, drzewo cedrowe, piżmo, paczula

Wybaczcie, ale nie jestem w stanie powiedzieć, który opis odpowiada któremu zapachowi. Te nuty zawsze były dla mnie nieco problematyczne... Nie szkodzi, że opakowaniu brakuje korb, łańcucha i jeszcze paru innych kluczowych gratów (przynajmniej sama rama to jakaś pełna, mniej lub bardziej opływowa konstrukcja!). Jak by jednak nie patrzeć wąchać, zapachy mogą się podobać. A już na pewno stanowią ciekawy pomysł na prezent dla rowerowego spaczeńca płci męskiej (bo jest też ponoć wersja damska - z różowymi kołami). Teraz czekam już tylko, aż producent - Tiverton - zaprosi mnie do udziału w ogólnoświatowej kampanii promocyjnej. Wypatrujcie mnie na billboardach i w kolumnie reklamowej na Tour de France! :)

2 komentarze: