Po załatwieniu kilku rzeczy rano, pozostało zjedzenie czegoś i ruszenie w drogę, bo na dziś zaplanowana była stówka. Trasa ta sama, co ostatnio. Za oknem 25°C (chociaż za sprawą świecącego słońca odczuwało się te kilka stopni więcej, co mnie raczej nie zachwycało). Dziś też wiało trochę mocniej, więc trochę więcej niż połowa trasy wymagała nieco większego wysiłku i tak aż do Leszna prędkość oscylowała w granicach 30 km/h. Jakoś słabo się czułem, jakby bez sił. Może to przez ten wiatr? Po skręceniu na drogę 579 w stronę Nowego Dworu Mazowieckiego było już trochę lepiej. Właściwie cały ten odcinek przejechałem na dużej tarczy i z prędkością ok. 38 km/h. Niestety, po dojechaniu do Czosnowa, nogi jednak dały o sobie trochę znać, przez co większą część drogi do domu jechałem już w okolicach tych 30 km/h. Tym razem chyba jednak trochę za mało zjadłem przed wyjściem, bo ok. 70 km pomimo zjedzenia po drodze 2 bananów, czułem że zaraz nie będzie na czym jechać. W Łomnej zatrzymałem się w przydrożnym sklepie i zaopatrzyłem się (jednak na dłuższą trasę zawsze warto zabrać jakieś drobne ;)) w puszkę zimnej Coca-Coli i nadprogramowego banana. Poczułem się trochę lepiej, dzięki czemu nie zdychałem paręnaście kilometrów przed domem, jak to się czasem zdarzało. Ta setka zdecydowanie cięższa niż poprzednia, pewnie w dużej mierze za sprawą wiatru i upału. Tak czy inaczej fajnie, że mogłem sobie dziś wyskoczyć na dłuższą chwilę. Jutro najprawdopodobniej dzień bez roweru, bo uzbierało się kilka rzeczy do zrobienia (i kolejne zaliczenie w czwartek ;)).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz