18 lutego 2016

Zimowe ochraniacze na buty - Shimano Tarmac

Mamy połowę lutego. Pogoda wciąż nie może się zdecydować czy pójść bardziej w stronę zimy czy jesieni. Czasem pada deszcz i jest kilka stopni na plusie, a czasem temperatura spada poniżej zera i mimo braku śniegu czuć, że to jednak zima. Chociaż nie rymuje się tak fajnie jak wersja z marcem, to aż chciałoby się powiedzieć w lutym jak w garncu. Jak by jednak nie było, temperatury i tak nie są zbyt wysokie, a wiadomo, że jadąc na rowerze zawsze odczuwa się te kilka (-naście) stopni mniej. Warto więc chociaż w pewnym stopniu przygotować się na chłodne warunki.

W trakcie jazdy w niższych temperaturach, stopy (wraz z głową i dłońmi) wychładzają się naprawdę szybko. Szkoda byłoby tracić cenną energię na rozgrzewanie organizmu - zdecydowanie lepiej wykorzystać ją na zwiększenie prędkości czy dystansu. A najlepiej obu :) Z pomocą przychodzą ochraniacze (zwane także ocieplaczami) na buty. Są one według mnie niezbędne do kręcenia w niskich temperaturach, jeżeli ktoś nie posiada butów dedykowanych do jazdy w zimie.

Po tym jak moje stare ochraniacze zaczęły zbliżać się do odejścia na tamten świat, pod koniec 2013 roku przyszedł czas na zmianę i zaopatrzyłem się w model Tarmac - również od Shimano.


Nowe ochraniacze różnią się od poprzedników przede wszystkim materiałem - są wykonane z neoprenu o grubości 3 mm i pokryte powłoką poliuretanową. Dedykowane do butów szosowych. Posiadają odblaskowe elementy oraz gumowe paski na rzep, osłaniające ruchomą część zamka błyskawicznego. Pod palcami oraz na piętach znajdują się wzmocnienia.




Tyle w teorii, a jak w praktyce? Różnie. Chyba najważniejsze - temperatury, w których użytkowanie ochraniaczy ma sens. Gdzieś mi kiedyś mignęło, że są przeznaczone do jazdy w zakresie od -10°C do +5°C. Muszę przyznać, że górna granica pokrywa się z moimi odczuciami i te 5°C to według mnie optymalna temperatura, poniżej której warto z ochraniaczy skorzystać. Co do dolnej granicy, to mam mieszane uczucia. Zaznaczę jeszcze dla jasności, że na stopy zakładam letnie skarpetki i nie korzystam z ocieplanych (utrzymujących ciepło) wkładek do butów oraz nie zatykam otworów wentylacyjnych w butach - zapewne ma to pewien wpływ na odczucia w trakcie jazdy. Na początku roku miałem okazję zrobić sobie dwa krótkie wypady właśnie przy -10°C. Biorąc pod uwagę otwarte przestrzenie, silny, wychładzający wiatr i prędkość w trakcie jazdy, odczuwalna temperatura oscylowała pewnie w okolicach -20°C, a może i była jeszcze niższa. Przemarzłem na tyle, że pod koniec miałem problemy z obsługą klamkomanetek (czy chociażby z rozpięciem kurtki), a potem jeszcze przez tydzień bolała mnie skóra na udach :) Ale nie o tym... Zakładając, że wspomniane -10°C do +5°C dotyczy temperatury wskazywanej przez termometr a nie odczuwalnej, to przykro mi, ale te -10°C jest według mnie wynikiem mocno przesadzonym. Oczywiście każdy trochę inaczej odczuwa panującą temperaturę, ma nieco inną termoregulację, ale moim zdaniem, wspomniany przedział można by zmienić raczej na 0°C - 5°C.

Obecnie korzystam z tarmaców trzeci sezon (jesień/zima) i z tego co zauważyłem, ochraniacze sprawdzają się nieźle w przypadku jazd do około dwóch godzin. Chociaż palce u stóp dość szybko robią się chłodne (ale nie przemarznięte), to przy takim czasie jazdy nie stanowi to jeszcze problemu. Ze względu na materiał, z którego ochraniacze są wykonane, nie radzą sobie zupełnie z odprowadzaniem wilgoci, która wytwarza się podczas pedałowania. Słowem - stopy pocą się dość szybko, co przyspiesza ich wychładzanie. Po tych dwóch godzinach, skarpetki są niestety zupełnie mokre. Do czego zaś nie można się przyczepić to ochrona stóp przed wiatrem - w tej kwestii jest naprawdę dobrze.

Nie mogę się niestety dokładniej wypowiedzieć na temat wodoodporności. Nie przypominam sobie żebym w tarmacach jechał w większym deszczu, jednak przy ich praniu (ręcznym, bo takie sugeruje metka) można zauważyć, że woda nie przenika od razu do środka. O ile się orientuję, z wodą lepiej radzi sobie (przynajmniej w teorii) wyższy model - Tarmac NPU+.

Z zakładaniem i zdejmowaniem tarmaców większych problemów nie ma i przy którymś razie idzie to już naprawdę szybko. Ochraniacze są od spodu połączone na stałe - nie ma rzepa jak w innych modelach. Trzeba jedynie uważać żeby nie pozaciągać wewnętrznej strony ochraniaczy rzepami butów. Ogólnej trwałości jak dotąd nie mam nic do zarzucenia. Jedyne ślady użytkowania to dziura o średnicy około milimetra, która powstała wskutek mojej gleby pewnego pięknego, grudniowego poranka. No ale to moja wina, więc się nie liczy ;) Nic się jak dotąd samoczynnie nie popruło czy powycierało.

Podsumowując, tytułowe ochraniacze to fajny wybór na zimowe, ale niezbyt mroźne wypady do około dwóch godzin, kiedy nasz budżet to mniej więcej 100 zł. Być może pokombinowanie z innymi, zimowymi skarpetkami czy też termoizolacyjnymi wkładkami do butów poprawiłoby efekt końcowy, chociaż mimo wszystko mam tu raczej wątpliwości. Na szczęście zima nie trwa wiecznie... ;)